Przegraliśmy z Anglią, wstydu nie było
Selekcjoner Polski, Paulo Sousa, wierzy że zwycięstwo nad Anglią na Wembley było w zasięgu Biało-Czerwonych. Portugalczyk wskazał dwie rzeczy, które pozbawiły nas historycznego wyniku.
Pomimo burzy w polskich mediach po doznaniu przez Roberta Lewandowskiego kontuzji eliminującej go z gry przeciwko Anglii i obaw o „historyczną” porażkę, Polacy pozytywnie zaskoczyli.
Choć przegrali 2:1, byli blisko powtórzenia legendarnego remisu na Wembley z 1974 roku, który dał Orłom awans na mistrzostwa świata, w których zajęli trzecie miejsce.
Tym razem od zwycięstwa dzielił Polaków podyktowany przeciwko nim rzut karny po faulu Michała Helika (wykorzystany przez Harry’ego Kane’a) i braku karnego dla Polski po zagraniu ręką we własnym polu karnym przez Harry’ego Maguire’a, który później strzelił na 2:1.
Jedyne trafienie dla Polaków zdobył 21-letni Jakub Moder, ale Sousa pozytywnie ocenił występ Biało-Czerwonych i zapowiedział dalszą poprawę jakości gry w kolejnych meczach.
„W pierwszej połowie brakowało nam balansu. Nasi wahadłowi, zwłaszcza Maciej Rybus, muszą grać wyżej, by lepiej radzić sobie z pressingiem rywala i nie dawać się spychać do obrony” – komentował Sousa.
„W pewnych momentach dominowaliśmy mecz, także jeśli chodzi o posiadanie piłki, i mogliśmy powalczyć o zwycięstwo. Obie bramki straciliśmy po stałych fragmentach. Musimy nad tym popracować”.
„Czasem możemy tracić gole w ten sposób, choćby ze względu na różnice wzrostu, ale wszyscy musimy być bardziej skoncentrowani. Mecz wyglądałby inaczej z dodatkowym napastnikiem”.
Oparcie się reprezentacji Anglii bez swojej największej gwiazdy daje olbrzymią nadzieję na lepsze wyniki Polaków podczas zbliżającego się Euro.
Kurs na wyjście Polski z grupy E, w której zagra ze Słowacją, Szwecją i Hiszpanią, wynosi 1.44, a na zdobycie tytułu króla strzelców przez Lewego 17.00.